sobota, 28 stycznia 2017

Prolog

Rok 1927. Niemal dziesięć lat po zakończeniu I wojny światowej. Po położeniu słońca nawet nieposiadający zegarka paryżanie mogli poznać, że dochodzi południe. Zapowiadał się nieznośnie gorący dzień. Przechodnie starali się przemierzać dzielące ich od celu dystanse w jak najkrótszym czasie, aby nie wystawiać się na zbyt długą ekspozycję na słońce. Żar lejący się z nieba uprzykrzał życie mieszkańcom Paryża. Lekki wiatr niewiele pomagał. Wszyscy mieli wrażenie, że tegoroczne lato to najgorętsze lato w historii kraju. Poziom Sekwany niebezpiecznie opadł, niektórzy z niepokojem spoglądali w przyszłość i snuli co do niej czarne wizje. Szczególnie podstarzałe, bogobojne kobiety, które przeżyły I wojnę światową uwielbiały zadręczać swoje rodziny przemyśleniami na ten temat. Niektórzy uważali, że upalne lato i problemy z nim związane to kara dla ludzkości za grzechy sprzed dekady.
Dla niektórych rodzin lipiec 1927 roku to jeden z najszczęśliwszych okresów w życiu. Brigitte Lavelle pochyliła się nad kołyską i poprawiła cienki, różowy kocyk, którym była przykryta jej nowonarodzona córeczka, Marie-Antoinette. Stojący obok żony Charles objął jedną ręką kobietę, a drugą pogłaskał po głowie siedmioletnią Laurie, zaglądającą ciekawsko do łóżeczka, w którym leżała jej młodsza siostra. Młode małżeństwo było szczęśliwe. Długo starali się o pierwsze dziecko, więc Laurie była ich najdroższym skarbem i oczkiem w głowie, ale kiedy dowiedzieli się o drugiej ciąży Brigitte wprost nie posiadali się ze szczęścia.
Dla innych ten sam okres to czas gorących, nerwowych przygotowań do przyszłorocznych wyborów parlamentarnych. Dla Juliena Bourdina miała to być pierwsza kadencja w Izbie Deputowanych. Jak się później okazało – niezwykle udana. Na tyle, że w późniejszych latach również decydował się na kandydowanie, a jego kariera polityczna miała dyktować życie całej rodzinie.
Jeszcze inni skupiali się po prostu na życiu towarzyskim i powiększaniu swojego majątku. Louis oraz Éléonore Bauharnais tylko sprawiali wrażenie szczęśliwego małżeństwa, nie wiedząc, że ich poczynania są bacznie obserwowane przez dwójkę mało kochanych dzieci. Nie mieli pojęcia, że najbliższe lata to ostatnie lata spokoju i upozorowanego szczęścia rodzinnego.
Zdawać by się mogło, że życie paryżan po I wojnie światowej powoli wracało do normy, rozkwitało i dawało nadzieję na lepsze jutro. Wówczas nikt nie spodziewał się, że od kolejnej tragedii zmieniającej świat dzieli ich zaledwie  dekada. Ale wbrew pozorom, nie każda rodzina była w stanie wrócić do normalnego życia. Niektórzy borykali się z ciężkimi wspomnieniami. Inni stracili w czasie wojny wszystkich najbliższych. Każdy odniósł mniejsze lub większe straty finansowe. Wiele osób musiało budować cały swój świat na nowo. A nie wszystkim się to udawało.

Problemy są w każdej rodzinie. Czasem mniejsze, czasem większe. Czasem związane ze zdrowiem, czasem z wygórowanymi ambicjami rodziców a czasem z powodu skandalicznego zachowania najstarszego syna, który obiera nieodpowiednią ścieżkę życiową. A w obliczu nadchodzącej wojny te problemy wcale nie tracą na wartości, za to stają się jeszcze trudniejsze do okiełznania niż w zwyczajnych warunkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz